Marks i Engels w
„Manifeście Komunistycznym” pisali: „Stany średnie: drobny przemysłowiec,
drobny kupiec, rzemieślnik, chłop – wszystkie one zwalczają burżuazję po to, by
uchronić od zagłady swoje istnienie, jako stanów średnich. Są one zatem nie
rewolucyjne, lecz konserwatywne. Więcej nawet, są reakcyjne, usiłują obrócić
wstecz koło historii. O ile są rewolucyjne, to tylko w obliczu oczekującego je
przejścia do szeregów proletariatu, to bronią nie swych obecnych, lecz
przyszłych interesów, to porzucą własny punkt widzenia, aby przyjąć punkt
widzenia proletariatu”[1]. Również Włodzimierz
Lenin, już w swoich pierwszych pismach, ostrzegał przed radykalnymi zakusami
drobnomieszczaństwa. Zakusom tym, wg Lenina, należało się przeciwstawić, a
jednocześnie uświadamiać klasy średnie o konieczności ich rychłego upadku w
realiach kapitalizmu. Zgodnie z marksistowską wytyczną, klasy średnie chcąc być
postępowe, powinny poprzeć rewolucję proletariacką.
Wkład drobnomieszczaństwa
w rozwój społeczny może być reakcyjny, zachowawczy lub postępowy.
Drobnomieszczaństwo odegrało postępową rolę w okresie Rewolucji Francuskiej
likwidując przeżytki gospodarki feudalnej. Drobnomieszczaństwo było główną siłą
zrywów narodowo-wyzwoleńczych w walce o republikę demokratyczną.
Drobnomieszczaństwo było najbardziej postępową klasą zanim rozwinął się ruch
robotniczy, czyli szczególnie w Europie pierwszej połowy XIX-wieku.
W XX wieki drobnomieszczaństwo
stanowiło jednak również główną bazę dla faszyzmu i nazizmu. Pierwsze lata
panowania włoskiego faszyzmu to czas dynamicznego liberalizmu gospodarczego
jakiego do tego czasu nie zaznały Włochy. Przeprowadzono jedną z pierwszych
kampanii prywatyzacyjnych, pod kierownictwem ministra Alberto De Stefaniego,
zgodnie z wytyczną Mussoliniego, aby zlikwidować Państwo Kolektywistyczne,
oddając wszystko, prócz policji,
sądownictwa, armii, w ręce prywatnych jednostek. Głównym beneficjentem tych
rozwiązań miała być klasa najbardziej zaradna – drobnomieszczaństwo.
Prywatyzacja przemysłu, telekomunikacji i ubezpieczeń społecznych zniszczyło
ognisko organizacji robotniczej, robiąc miejsce dla drobnomieszczańskiej
inicjatywy. Po zażegnaniu rewolucji socjalistycznej, zwrócono się ku
etatystycznym i socjalnym rozwiązaniom, przede wszystkim pro-rodzinnym i
pro-natalistycznym. Oficjalną doktryną gospodarczą Włoch stał się
korporacjonizm, ideologia narodowego drobnomieszczaństwa, która opowiadała się
za solidaryzmem narodowym i inicjatywą prywatną „dla dobra narodu”.
Nazizm, wg Ericha Fromma,
opierał się na zachowawczość klas średnich. Problem ten opisuje w swojej
„Ucieczce od wolności”. Klasy średnie, ze strachu przed rewolucją społeczną i
zniesieniem własności prywatnej, gotowe są sprzymierzyć się z wielkimi
posiadaczami kapitału. Trafność tego zjawiska pokazuje charakter gospodarki
prowadzonej przez rzekomych „narodowych socjalistów”, którzy tworzyli gospodarkę
wojenną w oparciu o mariaż państwa i zagranicznych monopoli kapitalistycznych.
Naziści czerpali szczególnie z dorobku materialnego i ideologicznego Henry’ego
Forda, amerykańskiego przemysłowca i zaciekłego antysemity. Hitleryzm był
ponadnarodowym, kapitalistyczno-etatystycznym projektem.
Leszek Kołakowski w
dziele „Główne nurty marksizmu” dostrzegał stirnerowskie wpływy faszyzmu: „Jak
wykazały ostatnie studia nad recepcją stirnerowskiej doktryny (Helms)
inspirowała ona nie tylko różne prądy anarchistyczne, ale także różne grupy,
bezpośrednio poprzedzające faszyzm. Na pozór totalitarna doktryna nazizmu
wydaje się przeciwieństwem radykalnego «indywidualizmu» Stirnera. Ale właśnie
faszyzm był próbą zerwania wszelkiej historycznie wytworzonej więzi społecznej
i tworzył więź sztuczną osobników, których każdy miał okazywać doskonałe
posłuszeństwo na zasadzie absolutnego egoizmu: edukacja faszystowska łączyła
bezmyślny konformizm z aspołecznym egoizmem: konformizm miał być narzędziem
prywatnego «urządzania się» w świecie”[2]. Jak widzimy niedaleko
faszyzmowi do neoliberalizmu czy anarcho-kapitalizmu.
W realiach neoliberalizmu
drobnomieszczaństwo jest na straconej pozycji w obliczu wielkich korporacji.
Jednak drobnomieszczaństwo ma dość dwuznaczny stosunek do neoliberalizmu.
Nienawidzi korporacji. Jednak neoliberalne myślenie, aby jak najwięcej ludzi było
przedsiębiorcami jest ukłonem w kierunku drobnomieszczaństwa i drobnej
własności. Odsetek drobnomieszczaństwa w obecnej Polsce jest dosyć duży.
Szerokie rzesze polskiego społeczeństwa po upadku Polski Ludowej zaadoptowały
neoliberalne myślenie zawarte w hasłach tj. „Chcącemu nie dzieje się krzywda”,
„Trzeba dać ludziom wędkę, a nie rybę” itd. Zniszczono państwową gospodarkę
„terapią szokową” w duchu neoliberalnym, aby rozbić polski przemysł, tym samym
m. in. robotniczą organizację, aby robotnik ustąpił miejsca zaradnemu
drobnomieszczaninowi i burżuazji. Robotnik mając stać się „kowalem własnego
losu” ma tworzyć swoją własną działalność.
Drobnomieszczanin zwykle
nie rozumie kapitalizmu, nie chce go zrozumieć. Największym wrogiem drobnomieszczanina
jest ZUS i Urząd Skarbowy. Instytucji tych nienawidzi bardziej niż rynkowego
przeznaczenia i naturalnego dążenia kapitału do monopolizacji. Bardziej
wnikliwy drobnomieszczanin szuka związku między państwem a korporacjami
międzynarodowymi.
PIS który zdawał się być
partią „drobnych sklepikarzy” postulował przed wyborami podatek dla sklepów
wielkopowierzchniowych. Podatku takiego nie wprowadził, za to chętnie dogadywał
się z wielką ponadnarodową burżuazją m. in. podpisując CETA czy sprowadzając na
teren Polski wojska NATO. PIS, który „podnosił Polskę z kolan”, mimo swojej
nacjonalistyczno-szowinistycznej propagandy ma tak samo poddańczy stosunek do
wielkiego ponadnarodowego kapitału jak ekipy poprzednie. Ponadto ówczesny
premier Mateusz Morawiecki obiecuje nawet wielkim, zagranicznym biznesmenom
ulgi podatkowe. Nie pierwszy raz żywioły drobnomieszczańskie stanęły po stronie
silniejszego.
Prawo i Sprawiedliwość,
jak wcześniej m. in. faszystowskie Włochy czy nazistowskie Niemcy, zainicjowało
świadczenie pro-rodzinne 500+. Świadczenie to ma charakter ponad klasowy,
teoretycznie żadnej klasy nie dyskryminuje, ani żadnej klasie nie szkodzi. A
jednak „szkodzi”. Największym przeciwnikiem tego programu są klasy średnie,
krytykując go ze swoich klasowych pozycji.
Ciężko pracujący
drobnomieszczanin jest zły, że ludzie rezygnują ze słabo opłaconych prac.
Mikro-przedsiębiorczość nie tworzy satysfakcjonujących finansowo warunków pracy
najemnej. Drobnomieszczanin będzie przeciwny polityce socjalnej powtarzając
non-stop, że każdy sam sobie powinien dać radę. Popierał również partie
bardziej liberalne od PIS-u tj. PO i Nowoczesna, czy bardziej
reakcyjno-liberalne jak Kukiz’15. Stanowczo
potępia również zakaz handlu w niedziele jako ograniczenie wolnego rynku i
klasowe zagrożenie dla drobnomieszczaństwa. Najbardziej agresywne
drobnomieszczaństwo koncentrowało się przy Ruchu Narodowym, Kongresie Nowej
Prawicy i partii Janusza Korwina-Mikke – Wolność.
Świadome swych interesów
drobnomieszczaństwo powinno popierać partię RAZEM. Partia ta jednak dociera do
bardzo drobnego procentu tej klasy społecznej. Hamulcem tych interesów może być
jedynie antyrosyjska rosyjska polityka za którą opowiada się RAZEM, szczególnie
interesów sadowników i rolników, którzy wysyłali swoje produkty do Rosji zanim
nie dotknęło ich embargo po tzw. EuroMajdanie. Jednak polityka fiskalna partii
RAZEM tzn. progresywne podatki dochodowe są jak najbardziej w interesie drobnych
przedsiębiorców. Klasa ta jednak zamiast racjonalizmem woli kierować się źle
pojmowanym instynktem samozachowawczym. Drobnomieszczaństwo, krytykując 75%
progresywny podatek dochodowy i nie rozumiejąc jego funkcjonowania, stoi po
stronie silniejszych, albo nie będąc tego świadome, albo mając aspiracje do
bycia wielkimi kapitalistami. Tym samym drobnomieszczanin jest strażnikiem
najbardziej dzikiego, wolnorynkowego kapitalizmu, bo inny, w jego mniemaniu, nie
jest możliwy.
Drobnomieszczaństwo, w
chwili obecnej, hołduje najbardziej dzikiemu kapitalizmowi pragnąć
nieograniczonej akumulacji kapitału w swoim osobistym interesie. Drobnomieszczaństwo
będzie bronić swojej pozycji, broniąc nawet stanu polskiego kapitalizmu sprzed
wypłacaniem 500+, może nawet przyczynić się do nowej „terapii szokowej”.
Bardziej zamożna burżuazja mniej „cierpi” na programie 500+ od
drobnomieszczaństwa jednak chętnie „reakcyjne zakusy drobnomieszczaństwa”
poprze, co już widzieliśmu chociażby na przykładzie Nowoczesnej, agitującej
przeciw zakazowi handlu w niedziele.
Różny jest stosunek
drobnomieszczaństwa do nacjonalizmu. Jak już wcześniej pisałem, chociażby w
artykule „Nacjonalizm a walka klas”[3], drobnomieszczaństwo było
najbardziej rewolucyjną siłą w okresie Rewolucji Francuskiej, najważniejszym
składnikiem postępowego jakobińskiego nacjonalizmu, a także innych
narodowo-wyzwoleńczych i republikańskich nacjonalizmów. Potem
drobnomieszczaństwo było główną bazą
faszyzmu i różnych doktryn szowinistycznych. Jak sytuacja wygląda w obecnej
Polsce?
Drobnomieszczaństwo
często było nastawione nacjonalistycznie widząc m. in. w obcych kapitalistach,
nawet w tych drobnych, zagrożenie. Tych drobnych łatwiej drobnomieszczaninowi
atakować, wielkim korporacjom raczej będzie bał się stawiać. Drobni,
zagraniczni przedsiębiorcy to przede wszystkim sprzedawcy z Azji i uboższych
państw europejskich tj. Bułgaria. Drobnomieszczanin nie lubi konkurencji, która
mu zagraża, szczególnie jeśli mamy do czynienia z konkurencją tańszym towarem.
Drobnomieszczanin jednak
nie będzie się przeciwstawiał taniej sile roboczej z zagranicy, głównie z
Ukrainy, jeśli ta będzie sumiennie pracować w interesie drobnomieszczanina. To
zmusza drobnomieszczanina do rewizji nacjonalizmu. To zmusiło do rewizji nacjonalizmu
obóz Prawa i Sprawiedliwości.
Ściśle związany z
drobnomieszczaństwem jest alter-globalizm, tudzież antyglobalizm. Ruchy te
wyrażają słuszną niezgodę na wszechwładzę korporacji. Prawdą jest, że
korporacje w neoliberalnym modelu są obecnie największym zagrożeniem dla
ekosystemu, ludzkości, demokracji itd. Należy się im stanowczo przeciwstawiać,
walczyć z nimi. Jest to zadanie przede wszystkim dla robotników w tych
korporacjach pracujących. Problem z alter-globalizmem czy antyglobalizmem jest
taki, że może on przybierać karykaturalne formy.
Z karykaturalnymi formami
drobnomieszczańskiego alter-globalizmu mieliśmy chociażby w „antykorporacyjnej”
propagandzie PISu, przed wyborami parlamentarnymi w 2015 r. który zainspirowany
rozwiązaniami Wiktora Orbana na Węgrzech, obiecał opodatkować banki i „sklepy
wielkopowierzchniowe”. Tu PIS wykazał się hipokryzją, bo tego nie zrealizował.
Podobnemu modelowi alter-globalizmu hołduje Ruch Narodowy, Kukiz’15, jednak te
środowiska potępiły umowę o wolnym handlu między Europą a Kanadą, CETA, którą
poparli PISowscy obłudnicy. Ruch Narodowy i Kukiz’15 hołdują liberalizmowi
gospodarczemu łącząc go z nacjonalizmem. Akcje spod znaku „patriotyzmu
gospodarczego” również hołdują zwykle narodowemu liberalizmowi, zwykle w duchu
anty-ZUSowskim.
Za wypaczenia
alter-globalizmu w dużej mierze odpowiedzialny jest sam ruch
alter-globalistyczny, a zwłaszcza koncepcja „sprawiedliwego handlu” popierający
„świadomą konsumpcję” w celu „uczłowieczenia” kapitalizmu. Wyolbrzymiono
znaczenie wyboru konsumenckiego, osłabiono znaczenie walki klasowej. Mimo, iż
ruch ten dąży do poprawy warunków w pracy, to jednak odebrano robotnikowi jego
historyczną podmiotowość, dało zaś podmiotowość konsumentowi. Koncepcja
„sprawiedliwego handlu” hołduje więc wyjątkowo konformistycznemu reformizmowi.
Neoliberalizm święci triumfy również w koncepcjach teoretycznie przeciwnych
neoliberalizmowi.
Neoliberalizm wdrażany
przez Ronalda Reagana i Billa Clintona zniszczył narodową gospodarkę USA.
Ucierpieli robotnicy, związki zawodowe, ale również, na przekór założeniom
neoliberalizmu, amerykańscy drobni przedsiębiorcy tj. farmerzy i drobni
sklepikarze, wszyscy którym w czasach keynesizmu jakoś się wiodło, którzy
uważali się za „klasę średnią”. I właśnie ci hołdujący tej nienaukowej,
amerykańskiej definicji „klasy średniej” stanowią trzon ruchu
alter-globalistycznego, Ruch ten nie postuluje międzynarodowej solidarności
proletariatu, ale karmi się anarchistycznymi złudzeniami, które wykpił Karol
Marks w „Nędzy filozofii”[4], kpiąc z drobnomieszczańskich
sentymentalizmów Proudhona, fetyszyzującego drobną własność prywatną i drobną
wytwórczość, broniącego wolnorynkowej konkurencji i piętnującego walkę klas.
Alter-globalizm i antyglobalizm zyskały największą popularność u anarchistów.
Na czym polega
neoliberalny triumf w najpopularniejszych odmianach alter-globalizmu? Na tym,
że drobna własność prywatna nie stanowi żadnego zagrożenia, ani dla globalnego
kapitalizmu, ani dla ponadnarodowych korporacji. Drobna własność prywatna jest
tylko dodatkiem do globalnego kapitalizmu. Drobni przedsiębiorcy bywają nawet
podwykonawcami dla wielkich korporacji.
[1] K.
Marks, F. Engels, Manifest Komunistyczny, Manifest Komunistyczny, Warszawa 2012,
s. 43.
[2] L.
Kołakowski, Główne nurty marksizmu, tom 1, tom 1, Paryż 1976, ss. 169-170.
[3] http://www.socjalizmteraz.pl/pl/Artykuly/?id=1101/Nacjonalizm_a_walka_klas
[4] https://maopd.files.wordpress.com/2012/02/nedza-filozofii-1847.pdf
Tekst opublikowany pierwotnie na portalu Socjalizm Teraz w 2018. Wprowadziłem drobne poprawki, edytowałem by nieco dostosować tekst do 2025, jednak uznałem, że nie będę zbyt ingerować w jego treść, który odwołuje się we fragmentach do sytuacji politycznej z roku 2018. Okazał się proroczy w 2025 - temat kontynuuje w artykule "Wyobcowanie proletariatu a ideologia klas średnich w III RP"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz