RSS

RSS

środa, 9 kwietnia 2025

Drobnomieszczaństwo a terapia szokowa

 

Marks i Engels w „Manifeście Komunistycznym” pisali: „Stany średnie: drobny przemysłowiec, drobny kupiec, rzemieślnik, chłop – wszystkie one zwalczają burżuazję po to, by uchronić od zagłady swoje istnienie, jako stanów średnich. Są one zatem nie rewolucyjne, lecz konserwatywne. Więcej nawet, są reakcyjne, usiłują obrócić wstecz koło historii. O ile są rewolucyjne, to tylko w obliczu oczekującego je przejścia do szeregów proletariatu, to bronią nie swych obecnych, lecz przyszłych interesów, to porzucą własny punkt widzenia, aby przyjąć punkt widzenia proletariatu”[1]. Również Włodzimierz Lenin, już w swoich pierwszych pismach, ostrzegał przed radykalnymi zakusami drobnomieszczaństwa. Zakusom tym, wg Lenina, należało się przeciwstawić, a jednocześnie uświadamiać klasy średnie o konieczności ich rychłego upadku w realiach kapitalizmu. Zgodnie z marksistowską wytyczną, klasy średnie chcąc być postępowe, powinny poprzeć rewolucję proletariacką.

Wkład drobnomieszczaństwa w rozwój społeczny może być reakcyjny, zachowawczy lub postępowy. Drobnomieszczaństwo odegrało postępową rolę w okresie Rewolucji Francuskiej likwidując przeżytki gospodarki feudalnej. Drobnomieszczaństwo było główną siłą zrywów narodowo-wyzwoleńczych w walce o republikę demokratyczną. Drobnomieszczaństwo było najbardziej postępową klasą zanim rozwinął się ruch robotniczy, czyli szczególnie w Europie pierwszej połowy XIX-wieku.

W XX wieki drobnomieszczaństwo stanowiło jednak również główną bazę dla faszyzmu i nazizmu. Pierwsze lata panowania włoskiego faszyzmu to czas dynamicznego liberalizmu gospodarczego jakiego do tego czasu nie zaznały Włochy. Przeprowadzono jedną z pierwszych kampanii prywatyzacyjnych, pod kierownictwem ministra Alberto De Stefaniego, zgodnie z wytyczną Mussoliniego, aby zlikwidować Państwo Kolektywistyczne, oddając wszystko, prócz  policji, sądownictwa, armii, w ręce prywatnych jednostek. Głównym beneficjentem tych rozwiązań miała być klasa najbardziej zaradna – drobnomieszczaństwo. Prywatyzacja przemysłu, telekomunikacji i ubezpieczeń społecznych zniszczyło ognisko organizacji robotniczej, robiąc miejsce dla drobnomieszczańskiej inicjatywy. Po zażegnaniu rewolucji socjalistycznej, zwrócono się ku etatystycznym i socjalnym rozwiązaniom, przede wszystkim pro-rodzinnym i pro-natalistycznym. Oficjalną doktryną gospodarczą Włoch stał się korporacjonizm, ideologia narodowego drobnomieszczaństwa, która opowiadała się za solidaryzmem narodowym i inicjatywą prywatną „dla dobra narodu”.

Nazizm, wg Ericha Fromma, opierał się na zachowawczość klas średnich. Problem ten opisuje w swojej „Ucieczce od wolności”. Klasy średnie, ze strachu przed rewolucją społeczną i zniesieniem własności prywatnej, gotowe są sprzymierzyć się z wielkimi posiadaczami kapitału. Trafność tego zjawiska pokazuje charakter gospodarki prowadzonej przez rzekomych „narodowych socjalistów”, którzy tworzyli gospodarkę wojenną w oparciu o mariaż państwa i zagranicznych monopoli kapitalistycznych. Naziści czerpali szczególnie z dorobku materialnego i ideologicznego Henry’ego Forda, amerykańskiego przemysłowca i zaciekłego antysemity. Hitleryzm był ponadnarodowym, kapitalistyczno-etatystycznym projektem.

Leszek Kołakowski w dziele „Główne nurty marksizmu” dostrzegał stirnerowskie wpływy faszyzmu: „Jak wykazały ostatnie studia nad recepcją stirnerowskiej doktryny (Helms) inspirowała ona nie tylko różne prądy anarchistyczne, ale także różne grupy, bezpośrednio poprzedzające faszyzm. Na pozór totalitarna doktryna nazizmu wydaje się przeciwieństwem radykalnego «indywidualizmu» Stirnera. Ale właśnie faszyzm był próbą zerwania wszelkiej historycznie wytworzonej więzi społecznej i tworzył więź sztuczną osobników, których każdy miał okazywać doskonałe posłuszeństwo na zasadzie absolutnego egoizmu: edukacja faszystowska łączyła bezmyślny konformizm z aspołecznym egoizmem: konformizm miał być narzędziem prywatnego «urządzania się» w świecie”[2]. Jak widzimy niedaleko faszyzmowi do neoliberalizmu czy anarcho-kapitalizmu.

W realiach neoliberalizmu drobnomieszczaństwo jest na straconej pozycji w obliczu wielkich korporacji. Jednak drobnomieszczaństwo ma dość dwuznaczny stosunek do neoliberalizmu. Nienawidzi korporacji. Jednak neoliberalne myślenie, aby jak najwięcej ludzi było przedsiębiorcami jest ukłonem w kierunku drobnomieszczaństwa i drobnej własności. Odsetek drobnomieszczaństwa w obecnej Polsce jest dosyć duży. Szerokie rzesze polskiego społeczeństwa po upadku Polski Ludowej zaadoptowały neoliberalne myślenie zawarte w hasłach tj. „Chcącemu nie dzieje się krzywda”, „Trzeba dać ludziom wędkę, a nie rybę” itd. Zniszczono państwową gospodarkę „terapią szokową” w duchu neoliberalnym, aby rozbić polski przemysł, tym samym m. in. robotniczą organizację, aby robotnik ustąpił miejsca zaradnemu drobnomieszczaninowi i burżuazji. Robotnik mając stać się „kowalem własnego losu” ma tworzyć swoją własną działalność.

Drobnomieszczanin zwykle nie rozumie kapitalizmu, nie chce go zrozumieć. Największym wrogiem drobnomieszczanina jest ZUS i Urząd Skarbowy. Instytucji tych nienawidzi bardziej niż rynkowego przeznaczenia i naturalnego dążenia kapitału do monopolizacji. Bardziej wnikliwy drobnomieszczanin szuka związku między państwem a korporacjami międzynarodowymi.

PIS który zdawał się być partią „drobnych sklepikarzy” postulował przed wyborami podatek dla sklepów wielkopowierzchniowych. Podatku takiego nie wprowadził, za to chętnie dogadywał się z wielką ponadnarodową burżuazją m. in. podpisując CETA czy sprowadzając na teren Polski wojska NATO. PIS, który „podnosił Polskę z kolan”, mimo swojej nacjonalistyczno-szowinistycznej propagandy ma tak samo poddańczy stosunek do wielkiego ponadnarodowego kapitału jak ekipy poprzednie. Ponadto ówczesny premier Mateusz Morawiecki obiecuje nawet wielkim, zagranicznym biznesmenom ulgi podatkowe. Nie pierwszy raz żywioły drobnomieszczańskie stanęły po stronie silniejszego.

Prawo i Sprawiedliwość, jak wcześniej m. in. faszystowskie Włochy czy nazistowskie Niemcy, zainicjowało świadczenie pro-rodzinne 500+. Świadczenie to ma charakter ponad klasowy, teoretycznie żadnej klasy nie dyskryminuje, ani żadnej klasie nie szkodzi. A jednak „szkodzi”. Największym przeciwnikiem tego programu są klasy średnie, krytykując go ze swoich klasowych pozycji.

Ciężko pracujący drobnomieszczanin jest zły, że ludzie rezygnują ze słabo opłaconych prac. Mikro-przedsiębiorczość nie tworzy satysfakcjonujących finansowo warunków pracy najemnej. Drobnomieszczanin będzie przeciwny polityce socjalnej powtarzając non-stop, że każdy sam sobie powinien dać radę. Popierał również partie bardziej liberalne od PIS-u tj. PO i Nowoczesna, czy bardziej reakcyjno-liberalne jak Kukiz’15.  Stanowczo potępia również zakaz handlu w niedziele jako ograniczenie wolnego rynku i klasowe zagrożenie dla drobnomieszczaństwa. Najbardziej agresywne drobnomieszczaństwo koncentrowało się przy Ruchu Narodowym, Kongresie Nowej Prawicy i partii Janusza Korwina-Mikke – Wolność.

Świadome swych interesów drobnomieszczaństwo powinno popierać partię RAZEM. Partia ta jednak dociera do bardzo drobnego procentu tej klasy społecznej. Hamulcem tych interesów może być jedynie antyrosyjska rosyjska polityka za którą opowiada się RAZEM, szczególnie interesów sadowników i rolników, którzy wysyłali swoje produkty do Rosji zanim nie dotknęło ich embargo po tzw. EuroMajdanie. Jednak polityka fiskalna partii RAZEM tzn. progresywne podatki dochodowe są jak najbardziej w interesie drobnych przedsiębiorców. Klasa ta jednak zamiast racjonalizmem woli kierować się źle pojmowanym instynktem samozachowawczym. Drobnomieszczaństwo, krytykując 75% progresywny podatek dochodowy i nie rozumiejąc jego funkcjonowania, stoi po stronie silniejszych, albo nie będąc tego świadome, albo mając aspiracje do bycia wielkimi kapitalistami. Tym samym drobnomieszczanin jest strażnikiem najbardziej dzikiego, wolnorynkowego kapitalizmu, bo inny, w jego mniemaniu, nie jest możliwy.

Drobnomieszczaństwo, w chwili obecnej, hołduje najbardziej dzikiemu kapitalizmowi pragnąć nieograniczonej akumulacji kapitału w swoim osobistym interesie. Drobnomieszczaństwo będzie bronić swojej pozycji, broniąc nawet stanu polskiego kapitalizmu sprzed wypłacaniem 500+, może nawet przyczynić się do nowej „terapii szokowej”. Bardziej zamożna burżuazja mniej „cierpi” na programie 500+ od drobnomieszczaństwa jednak chętnie „reakcyjne zakusy drobnomieszczaństwa” poprze, co już widzieliśmu chociażby na przykładzie Nowoczesnej, agitującej przeciw zakazowi handlu w niedziele.

Różny jest stosunek drobnomieszczaństwa do nacjonalizmu. Jak już wcześniej pisałem, chociażby w artykule „Nacjonalizm a walka klas”[3], drobnomieszczaństwo było najbardziej rewolucyjną siłą w okresie Rewolucji Francuskiej, najważniejszym składnikiem postępowego jakobińskiego nacjonalizmu, a także innych narodowo-wyzwoleńczych i republikańskich nacjonalizmów. Potem drobnomieszczaństwo  było główną bazą faszyzmu i różnych doktryn szowinistycznych. Jak sytuacja wygląda w obecnej Polsce?

Drobnomieszczaństwo często było nastawione nacjonalistycznie widząc m. in. w obcych kapitalistach, nawet w tych drobnych, zagrożenie. Tych drobnych łatwiej drobnomieszczaninowi atakować, wielkim korporacjom raczej będzie bał się stawiać. Drobni, zagraniczni przedsiębiorcy to przede wszystkim sprzedawcy z Azji i uboższych państw europejskich tj. Bułgaria. Drobnomieszczanin nie lubi konkurencji, która mu zagraża, szczególnie jeśli mamy do czynienia z konkurencją tańszym towarem.

Drobnomieszczanin jednak nie będzie się przeciwstawiał taniej sile roboczej z zagranicy, głównie z Ukrainy, jeśli ta będzie sumiennie pracować w interesie drobnomieszczanina. To zmusza drobnomieszczanina do rewizji nacjonalizmu. To zmusiło do rewizji nacjonalizmu obóz Prawa i Sprawiedliwości.

Ściśle związany z drobnomieszczaństwem jest alter-globalizm, tudzież antyglobalizm. Ruchy te wyrażają słuszną niezgodę na wszechwładzę korporacji. Prawdą jest, że korporacje w neoliberalnym modelu są obecnie największym zagrożeniem dla ekosystemu, ludzkości, demokracji itd. Należy się im stanowczo przeciwstawiać, walczyć z nimi. Jest to zadanie przede wszystkim dla robotników w tych korporacjach pracujących. Problem z alter-globalizmem czy antyglobalizmem jest taki, że może on przybierać karykaturalne formy.

Z karykaturalnymi formami drobnomieszczańskiego alter-globalizmu mieliśmy chociażby w „antykorporacyjnej” propagandzie PISu, przed wyborami parlamentarnymi w 2015 r. który zainspirowany rozwiązaniami Wiktora Orbana na Węgrzech, obiecał opodatkować banki i „sklepy wielkopowierzchniowe”. Tu PIS wykazał się hipokryzją, bo tego nie zrealizował. Podobnemu modelowi alter-globalizmu hołduje Ruch Narodowy, Kukiz’15, jednak te środowiska potępiły umowę o wolnym handlu między Europą a Kanadą, CETA, którą poparli PISowscy obłudnicy. Ruch Narodowy i Kukiz’15 hołdują liberalizmowi gospodarczemu łącząc go z nacjonalizmem. Akcje spod znaku „patriotyzmu gospodarczego” również hołdują zwykle narodowemu liberalizmowi, zwykle w duchu anty-ZUSowskim.

Za wypaczenia alter-globalizmu w dużej mierze odpowiedzialny jest sam ruch alter-globalistyczny, a zwłaszcza koncepcja „sprawiedliwego handlu” popierający „świadomą konsumpcję” w celu „uczłowieczenia” kapitalizmu. Wyolbrzymiono znaczenie wyboru konsumenckiego, osłabiono znaczenie walki klasowej. Mimo, iż ruch ten dąży do poprawy warunków w pracy, to jednak odebrano robotnikowi jego historyczną podmiotowość, dało zaś podmiotowość konsumentowi. Koncepcja „sprawiedliwego handlu” hołduje więc wyjątkowo konformistycznemu reformizmowi. Neoliberalizm święci triumfy również w koncepcjach teoretycznie przeciwnych neoliberalizmowi.

Neoliberalizm wdrażany przez Ronalda Reagana i Billa Clintona zniszczył narodową gospodarkę USA. Ucierpieli robotnicy, związki zawodowe, ale również, na przekór założeniom neoliberalizmu, amerykańscy drobni przedsiębiorcy tj. farmerzy i drobni sklepikarze, wszyscy którym w czasach keynesizmu jakoś się wiodło, którzy uważali się za „klasę średnią”. I właśnie ci hołdujący tej nienaukowej, amerykańskiej definicji „klasy średniej” stanowią trzon ruchu alter-globalistycznego, Ruch ten nie postuluje międzynarodowej solidarności proletariatu, ale karmi się anarchistycznymi złudzeniami, które wykpił Karol Marks w „Nędzy filozofii”[4], kpiąc z drobnomieszczańskich sentymentalizmów Proudhona, fetyszyzującego drobną własność prywatną i drobną wytwórczość, broniącego wolnorynkowej konkurencji i piętnującego walkę klas. Alter-globalizm i antyglobalizm zyskały największą popularność u anarchistów.

Na czym polega neoliberalny triumf w najpopularniejszych odmianach alter-globalizmu? Na tym, że drobna własność prywatna nie stanowi żadnego zagrożenia, ani dla globalnego kapitalizmu, ani dla ponadnarodowych korporacji. Drobna własność prywatna jest tylko dodatkiem do globalnego kapitalizmu. Drobni przedsiębiorcy bywają nawet podwykonawcami dla wielkich korporacji.

Jak widzimy dziejowa rola drobnomieszczaństwa nie jest jednoznacznie ani pozytywna, ani negatywna. Aktywność tej klasy w najbliższym czasie powinna jednak budzić niepokój zwolenników jakiegokolwiek państwa socjalnego i idei lewicowych, szczególnie tych antykapitalistycznych. Leninowska dyrektywa, aby uświadamiać klasy średnie o konieczności ich rychłego upadku w realiach kapitalizmu jest słuszna. Problemem jest jednak ciągle bardzo żywotne neoliberalne schematy triumfujące w świadomości tej klasy.


[1] K. Marks, F. Engels, Manifest Komunistyczny, Manifest Komunistyczny, Warszawa 2012, s. 43.

[2] L. Kołakowski, Główne nurty marksizmu, tom 1, tom 1, Paryż 1976, ss. 169-170.

[3] http://www.socjalizmteraz.pl/pl/Artykuly/?id=1101/Nacjonalizm_a_walka_klas

[4] https://maopd.files.wordpress.com/2012/02/nedza-filozofii-1847.pdf


Tekst opublikowany pierwotnie na portalu Socjalizm Teraz w 2018. Wprowadziłem drobne poprawki, edytowałem by nieco dostosować tekst do 2025, jednak uznałem, że nie będę zbyt ingerować w jego treść, który odwołuje się we fragmentach do sytuacji politycznej z roku 2018. Okazał się proroczy w 2025 - temat kontynuuje w artykule "Wyobcowanie proletariatu a ideologia klas średnich w III RP"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz