Gdy wybrano kardynała Bergolio na papieża, na starcie pojawił się zarzut o jego współpracy z dyktaturą Videli. Wstrzymam się od ocen tego okresu w życiu kapłańskim Bergolio. Dyktatura Videli była wyjątkowo krwawa, oparta na strachu i niszczeniu więzów społecznych, podobnie zamordystyczno-neoliberalna jak reżim Pinocheta. Wspierana od samego puczu przez USA, tworzyła dogodne warunki dla amerykańskich inwestorów. Bergolio, za młodu lewicujący peronista, sam mógł stać się ofiarą tej dyktatury. Wiedział czym jest terror szwadronów śmierci i wiedział do jakich sztuczek posunąć się może amerykański wywiad by ugruntować swoją hegemonię. Widział więcej niż to co "na powierzchni zjawisk" - tego nie mogły mu wybaczyć legiony klikających żołnierzyków jedynej słusznej prawdy.
W jednej ze swoich wypowiedzi papież Franciszek obwiniał "szczekanie NATO" za konflikt na Ukrainie. Za tym sądem kryła się myśl bliska realizmowi ofensywnemu Johna Mearsheimera. Mearsheimer i papież Fanciszek widział to samo źródło konfliktu - dążenie zachodnich polityków i wywiadów państw NATO do konfliktu z Rosją bądź stworzenie atmosfery potencjalnego zagrożenia militarnego (https://www.youtube.com/watch?v=JrMiSQAGOS4&ab_channel=TheUniversityofChicago). W podobnym tonie wypowiadał się wielokrotnie Jeffrey Sachs, który jako wpływowy ekonomista poznał od środka neokonserwatywną administrację odpowiedzialną za pucz na Majdanie w 2014 r. i inne kolorowe rewolucje np. w Syrii. Z czasem New York Times poinformował o 12 bazach CIA na Ukrainie (https://www.rp.pl/konflikty-zbrojne/art39899961-to-moglo-wplynac-na-decyzje-o-ataku-na-ukrainie-powstalo-12-tajnych-baz-cia).
Podobnie jak w Ameryce Łacińskiej lat 70, na Majdanie w 2014 r. dokonano puczu w którym współpracowały ze sobą amerykańskie służby i skrajna prawica. W porównaniu do przewrotu w Chile lub Argentynie, dynamice wydarzeń na Ukrainie w 2014 r. nadawało "społeczeństwo obywatelskie", dzięki czemu przedstawiono antyrządową rewoltę w korporacyjnych mediach jako oddolny protest pokojowych demonstrantów. Taki obraz "EuroMajdanu" demaskuje ukraińsko-kanadyjski politolog Iwan Katchanowski, podkreślając działalność skrajnej prawicy w puczu na Ukrainie (https://link.springer.com/book/10.1007/978-3-031-67121-0)
Sam papież Franciszek nie wypowiadał się szczegółowo na temat konfliktu na Ukrainie sprowadzając ten problem do "szczekania NATO u wrót Rosji". Zawodowi antyklerykałowie, powinni przyznać, że nie jest rola duchownego by się politycznie angażować i nie powinno wymagać się od niego stanowczych deklaracji politycznych. Pewnych rzeczy jednak Franciszek nie mógł przemilczeć by nawoływania do pokoju nie były ogólnikowym pustosłowiem lub też przez wzgląd na swoje własne doświadczenie, które zarysowałem powyżej. Gdyby go wówczas wysłuchano ze zrozumieniem zminimalizowano by skutki tragedii wojennej.
Wielcy ludzie myślą podobnie, zaś Polacy częściej czują niż myślą - swoje oceny bieżącej polityki dostosowują do starych przyzwyczajeń myślowych, względnie statycznych a zarazem porywczych. Papież Franciszek nie uwzglednił romantycznych i okcydentalistycznym uczuć Polaków, a przecież to "Mesjasz Narodów". Stał się podżegaczem pokoju, zrozumienia i dyplomacji. Pontyfikat Franciszka był głosem na rzecz pokoju i sprawiedliwości społecznej - przez to był celem ataków, najpierw prawicy a później wszystkich, którzy nie pragnął pokoju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz