RSS

RSS

poniedziałek, 28 września 2015

Pokolenie "Red is bad"

Nienawiść do wszystkiego co czerwone ukształtowała nadzwyczaj egoistyczne pokolenie - pokolenie "brawo ja". Niezwykle pomocna jest szkoła stawiająca indywidualizm nad współpracę, a także rodzina realizująca przez dzieci swoje ambicje. Ponadto media prywatne i pseudopubliczne demonizowaniem "reżimów opiekuńczych", promowaniem postaw narcystycznych oraz znieczulaniem na mobbing i inne formy wyzysku poczyniły niezbędne kroki w celu skrajnego skretynienia społeczeństwa na modłę prawicowo-liberalną, szczególnie wśród młodych. Czy takie status quo będzie trwać jeszcze długo?

Miałem naiwne nadzieje, że popularność partii Razem będzie początkiemprzełamania konserwatywnego-monopolu mentalnego natrętnie przypominającego nam, że "nie ma żadnej alternatywy". Razem to jednak nie Podemos, Polska to nie Hiszpania. Tu nawet partia reformistyczna uchodzi za skrajnie populistyczną czy rewolucyjną. Tu się myli spółdzielnie z łagrami, Lulu da Silvę z Pol Potem. Reprodukcja egoizmu zdaje się być niewzruszona na nieśmiałe próby kontestacji status quo.

CKR

El Lissitzky "Czerwonym klinem bij białych" (1919)



sobota, 19 września 2015

Co to jest komunizm?

Komunizm ma wiele odmian: komunizm pierwotny/rodowy, chrześcijański i inne, a także ideologów: Morelly, Cabet, Weitling, Marks itd. Termin ten jest używany niechętnie, sami lewicowcy nazywają często siebie antykomunistami. Większość ludzi utożsamia komunizm z kapitalizmem państwowym. A czym jest naprawdę?

Początkowo w ruchu marksistowskim nazywano jego przedstawicieli "komunistami", z czasem "socjaldemokratami". Termin "socjaldemokracja"w okresie I wojny światowej zaczęto utożsamiać z Karolem Kautsky'm i innym przedstawicielami II Międzynarodówki. Ci według Lenina skompromitowali się zdradzając sprawę robotniczą i w obliczy "wojny imperialistycznej" nawołując do "obrony ojczyzny". Lenin krytykował ich "socjalnacjonalizm". Róża Luksemburg nazwała niemiecką socjaldemokrację "cuchnącym trupem". Od tego czasu "socjaldemokracja" kompromitowała się ugodową postawą wobec kapitalizmu, utożsamiając się nawet z niektórymi jego wariantami (mam tu na myśli głównie tzw. "trzecią drogę"). Za to słowem "komunizm" i pro-robotniczą propagandą często maskowano wyzysk państwowy (np. w ZSRR) czy nawet ten bardziej leseferystyczny gospodarczo (np. współczesne Chiny). Czym jednak komunizm być powinien?

Leninowska definicja brzmi: "Komunizm to Władza Radziecka + elektryfikacja". Hasło to było użyteczne w okresie budowania ustroju socjalistycznego. Bardziej uniwersalna jest definicja Engelsa z  "Zasad Komunizmu": "Komunizm jest to nauka o warunkach wyzwolenia proletariatu". Na jej podstawie powinniśmy określać kto jest komunistą.

CKR

Autor plakatu: Mieczysław Berman


piątek, 18 września 2015

Polska w ruinie

Polska nie doświadczyła wybuchu bomby atomowej. Inna siła pogrzebała duchowy i materialny dorobek pokoleń. Neoliberalizm. Skutkami tego "urojenia ekonomistów" są oczywiście: bezrobocie, niszczenie państwa opiekuńczego, wspólnoty. Liberalne elity i przyjazny im elektorat mają ironiczny stosunek do tej katastrofy (https://www.facebook.com/Polska-w-Ruinie-Official-109581179377504/timeline/). Doprawdy, bardzo śmieszne... W takiej własnie atmosferze rodzą się potwory o destruktywnej determinacji, a zarazem ofiary liberalnej głupoty. Taka np.... Godzilla?

Czemu właśnie Godzilla przyszła mi do głowy. Otóż, na okładce Tygodnika Solidarność z 21 sierpnia 2015 (nr 34) pojawił się zniszczony szczyt Pałacu Kultury. W artykule temu poświęconym (s.22-23) czytamy: "Kiedy wywołany jest temat rozbiórki pałacu kultury, natychmiast pojawia się argument o wysokich kosztach takiej operacji. Nietrafiony.- Dajmy ludziom tylko sygnał, a rozbiorą pałac kultury własnoręcznie, tak jak stało się to w przypadku muru berlińskiego". No jakże to tak bez umowy o pracę? Za darmo? Toż to wyzysk! Wtedy też przypomniała mi się okładka płyty zespołu Dezerter "Decydujące starcie" na której Godzilla wyrywa szczyt Pałacu Kultury.

Prawi i Sprawiedliwi od dawna chcą się pozbyć Pałacu Kultury. Artysta kabaretowy, Jan Pietrzak związany z tym obozem chciałby nawet na to miejsce postawić nową wizytówkę Warszawy... Łuk Triumfalny Bitwy Warszawskiej 1920. Skoro Polska w ruinie - trzeba budować Łuki Triumfalne.

Czas na diagnozę. Powszechne niezadowolenie rodzi bunt, który nie zawsze bywa racjonalny. Taka Godzilla to zjawisko niezręczne, ale nie poskromimy jej dopóki nie zrozumiemy, Wszelki atak może takiego potwora tylko umocnić. A ten potwór to produkt produkt historii. PIS czy bardziej szowinistyczne środowiska cierpią resentyment z racji nie rozliczenia PRL-u tak jakby sobie panowie dekomunizatorzy życzyli. Antykomunistyczna narracja popularność swą zawdzięcza temu, że ludzie związani z PZPR-owskim aparatem ukształtowali liberalną rzeczywistość i do dziś mają duże wpływy w polityce, gospodarce (chociażby niesławny Leszek Balcerowicz). To lata krzywd i brak sprawiedliwości społecznej stworzyły ową Godzillę. To Ona daje nadzieję na przywrócenie tego co ludziom zabrano: wspólnoty, państwa, moralności, sprawiedliwości i nade wszystko godności. Czy jesteśmy na Nią skazani?

CKR


czwartek, 17 września 2015

Nowoczesna PL

Doradca Balcerowicza w latach 1997-2000; "nieformalny doradca Donalda Tuska"; były "frankowicz"; obrońca OFE; zwolennik wprowadzenia euro w Polsce; nade wszystko człowiek PIR-u. 

Kolejny liberał kreuje się na męża rozsądku, dla którego dobro Polski jest dobrem najwyższym. Człowiek, który wpłyną na kształt współczesnej Rzeczpospolitej. Teraz wzywa "społeczeństwo obywatelskie" do zmiany. Muszę przyznać, że, lider Nowoczesnej potrafi się dobrze zareklamować. Przecież nie obiecuje "cudów". Spot umieszczony poniżej wyraźniej komunikuje nam, że do zmian potrzebna jest społeczna determinacja.  

Ekspercki ton Pana Petru nie jednego wyprowadziły na manowce. PIR-owskie zagrywki przyczynią się do głosów na "nową partię starych rozwiązań", która być może wejdzie do Sejmu. Zawołanie "Naprawmy Polskę!", brzmi dużo lepiej niż "Naprawimy Polskę" czy też bardziej żenujące warianty typu "obiecujemy". Dalej, "Nikt za nas tego nie zrobi". Za nas,  czyli za: ekonomistów? polityków?bankierów? Bank Światowy? Międzynarodowy Fundusz Walutowy? (patrz: http://wpolityce.pl/lifestyle/254645-wikileaks-ryszard-petru-byl-nieformalnym-doradca-premiera-tuska-buntuje-sie-przeciwko-wlasnemu-dorobkowi-u-wladzy) 
Czy może za Nas Drodzy Towarzysze?

CKR




wtorek, 15 września 2015

Kto jest rzeczywistym wrogiem narodu?

Kto niszczy polską kulturę? Kto przyczynia się do upadku kin, domów kultury, zabytków itd.? Kto kaleczy mowę polską? Kto zagarnia przestrzeń publiczną? Kto prywatyzuje usługi publiczne? Kto doprowadza do ruiny polską państwowość? Kto niszczy polską gospodarkę? Kto ulega presji globalizacji, makdonaldyzacji, manipulacji zachodnich mediów, szerzy kulturę MTV? Kto jest przyczyną Waszych nieszczęść: niskich zarobków, bezrobocia, zadłużania się, problemów mieszkaniowych?
Jakiej Wy Polski bronicie, drodzy "narodowcy"?

CKR

poniedziałek, 14 września 2015

Kult Dudy

„Niech zstąpi Duch Twój! Nie zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi.”-dokładnie tak został przytoczony cytat z wypowiedzi Jana Pawła II w artykule dr Pawła Janowskiego w Tygodniku Solidarność (nr 32 z 7 sierpnia 2015 rok). „Nie zstąpi”… a może jednak? Wszak prezydenturę objął Pomazaniec Boski, Andrzej Duda. „Warunkiem trwałości tego zwycięstwa, warunkiem rzeczywistego zwycięstwa jest trwanie w Duchu i wypełnianie Jego natchnienia (właśnie na takim poziomie jest tzw. Przegląd Oświatowy w Tygodniku Solidarność).
To rzeczywiście musi być Wielki Człowiek skoro sam Pan Bóg w Trójcy Jedyny przyczynił się do Jego Zwycięstwa. Powstają publikacje na temat Jego pontyfikatu zanim został papieżem. Przepraszam coś chyba pomyliłem?! Trudno się nie pomylić, wszak kult to na miarę JPII, a artykuł Janowskiego – jego wulgarna kwintesencja.


CKR

niedziela, 13 września 2015

Zielona pożywka

12 września. Na TCM oglądam klasyczny film s-f Richarda Fleischera "Zielona pożywka" z Charltonem Hestonem w roli głównej. 

Jest rok 2022.Nowy Jork jest wypełniony 40 milionową populacją. Brak pożywienia i podstawowych produktów. Za dostawy żywności odpowiada monopolistyczna korporacja. Jedzenie jest "byle jakie", "nie to co kiedyś". Olbrzymie nierówności. Jedni śpią na schodach czyjegoś mieszkania, inni żyją ponad stan. Ludzie wyrzucani są na "śmietnik" (na końcu filmu okazuje się co jest tym śmietnikiem. Prostytutki mają tylko jeden dzień wolny w miesiącu. Państwo policyjne. Degradacja środowiska. Totalny brak kultury. Morderstwa. Znieczulica. Śmierć na ulicach. Nikomu naprawdę nie jest lekko. 

Film nakręcono w 1973 roku, czyli wtedy gdy rozpoczęto wcielanie w życie neoliberalizmu, począwszy od Chile. Czy to przypadek? Film miał premierę 19 kwietnia, czyli przed zamachem stanu w Chile (11 września). Scenariusz powstał na podstawie powieści "Przestrzeni! Przestrzeni!" Harry'ego Harrisona z 1966 r. Coś jest jednak na rzeczy.

Czy do tego dojdzie ludzkość w 2022 roku? Już jej się to prawie udało.

Korpo-faszyzm albo rewolucja!

CKR


sobota, 12 września 2015

Duda nie będzie polskim Orbanem

(odpowiedź na artykuł Dariusza Zalegi „Czy Duda będzie polskim Orbanem?” w: Le Monde diplomatique. Edycja polska nr 6/112, czerwiec 2015)

Pan Dariusz Zalega dokonał analizy polityki premiera Węgier, Victora Orbana. Zbyt mało jednak poświęcił na porównanie jej z wizją Prezydenta Polski, Andrzeja Dudy.

Po pierwsze, pan Duda to prezydent nie premier, ma więc inne kompetencje.

Po drugie, Węgry wśród państw tzw. „postkomunistycznych” zachowały swą podmiotowość. Na uzasadnienie tej tezy przytoczę fragment wywiadu Marcelego Sommera z dr. hab. Arturem Wołkiem dla Nowego Obywatela: „W 1998 r., kiedy Orban po raz pierwszy przejął władzę, miał już w szufladzie niemal gotowy projekt ostatecznego „ukanclerzowienia” systemu politycznego. Dalej w tym samym kierunku szły działania postkomunistów podczas dwóch kadencji ich rządów. To dzięki całemu temu procesowi świadomego wzmacniania państwa Orban może dziś zachowywać się tak, jak się zachowuje, prowadzić Węgry w wymyślonym przez siebie kierunku. Ma on bowiem w swoim ręku narzędzia kontroli całej sfery publicznej: jest szefem partii, która ma konstytucyjną większość w parlamencie, jednocześnie kontroluję całą administrację, w tym formalnie dość niezależne agencje regulujące różne sfery gospodarki, a także media, dość łatwo może wpływać  na działania władz lokalnych. W Polsce premier, nawet o najbardziej etatystycznych poglądach, nie mógłby bez rewolucji np. wymienić prawie połowy urzędników w MSZ-cie…” (Nowy Obywatel nr 15 (66), zima 2014, s. 39). A co może prezydent? Ratyfikować lub wypowiadać umowy międzynarodowe, uchwalać nową Konstytucję… Chyba nie wiele jak na spełnienie jakichkolwiek obietnic w ciągu 5 lat.

Po trzecie, Fidesz jest prorosyjski, PIS pro-NATowski i rusofobiczny.

Po czwarte, pan Zalega wspomina o wsparciu „elektoratu socjalnego”, który utrudni wprowadzenie „orbanomiki” w Polsce. Warto ten temat rozszerzyć.

Rządy Fideszu kontynuowały politykę prywatyzacji. Prezydent Duda oficjalnie sprzeciwia się tym rozwiązaniom. Jednak to właśnie PIS od lat domaga się reprywatyzacji majątku „zagrabionego przez komunistów” (http://www.pis.org.pl/article.php?id=16627 [19.01.2010]). Mimo postępującej prywatyzacji liberalizacji Orban opowiada się za „nieliberalną demokracją”. O owej nieliberalności świadczy np. nacjonalizacja prywatnych funduszy emerytalnych, co było główną przyczyną pobudzenia węgierskiej gospodarki. PIS i środowiska z nim związane nie są za całkowitą likwidacją OFE (http://www.pis.org.pl/article.php?id=22410 [19.11.2013]).

Środowisko PIS jest związane ze związkiem zawodowym „Solidarność”. Może dzięki temu Pan Prezydent będzie wetował wszelkie antypracownicze ustawy i nie będzie brał przykładu z Węgier jeśli chodzi o politykę socjalną. Na Węgrzech kodeks pracy jest deregulowany, a działalność związkowa zwalczana. Ponadto, rząd Węgier do 2018 r. chce zlikwidować całkowicie pomoc socjalną. Ponadto chce całkowicie znieść podatek dochodowy.

Warto jednak wspomnieć o pozytywnych aspektach „orbanomiki”. „Węgry wprowadziły podatek liniowy PIT 16%, CIT 10% oraz podatek bankowy 0,45% od aktywów netto oraz specjalną daninę od firm energetycznych, telekomów i dużych sieci sprzedaży detalicznej” (http://www.ojczyzna.org/ZASOBY_WWW/DOKUMENTY/SPRAWA_WEGIER.pdf [14.09.2013]). Prezydent Duda jest bardzo atakowany za chęć wprowadzenia podatku bankowego i korporacyjnego. Nic dziwnego „polskie” media są trzymane na łańcuchu międzynarodowej finansjery.  Podatku korporacyjnego boi się nie tylko sponsorowany przez zachodni kapitał establishment polityczny i medialny, ale również ogłupione neoliberalną narracją społeczeństwo, zwłaszcza studenci, którym obcy jest patriotyzm ekonomiczny i boją się o utratę prestiżowej pracy w korpo. Jednak na Węgrzech bezrobocie spada.

„Orbanomika” to nacjonalizm ekonomiczny inspirowany m.in. protekcjonistyczną gospodarczą krajów azjatyckich tj. Japonia czy Tajwan. Godne podziwu jest także całkowite zerwanie z Międzynarodowym Funduszem Walutowym , instytucją która zdławiła wiele narodowych gospodarek w tym polską. Obecnie MFW wykańcza Grecję (Le Monde diplomatique. Edycja polska nr 6/112, czerwiec 2015, ss.6-7). Inną zaletą polityki Fideszu jest nałożenie kontroli na 3 sektor (http://www.nowakonfederacja.pl/zeby-polskie-ngo-sy-byly-polskie/ [dostępność: 8.07.2015].


Orban jest politykiem bardzo odważnym, romantykiem walczącym z dyktatem USA i UE. Czy takim Prezydentem będzie Andrzej Duda. Nie zaprowadzi on „orbanomiki” w Polsce, choć mam nadzieję, że podatek bankowy i dla dużych sieci zostanie, dla dobra Polski, wprowadzony. Trzymamy Pana za słowo. 

CKR

piątek, 11 września 2015

Cyrkulacja muzealiów

Kiedyś (tzn.w lipcu) napisałem taki oto artykuł, który jak dotąd nigdy nie został opublikowany. Myślę, że rocznica zamachu stanu w Chile to doskonała okazja to przedstawienia tego tekstu. Eksperyment neoliberalny realizuje się już od 42 lat. Żaden inny system nie przyczynił się tak bardzo do degradacji środowiska naturalnego i nierówności społecznych jak neoliberalizm. Oto do jakich absurdów może doprowadzić neoliberalna "logika".


„Wiecie Państwo, że trwają już pracę nad ustawą umożliwiającą muzeom sprzedawanie zabytków” – informuje Jarosław Kaczyński. Pan Prezes kompletnie nie rozumie ekonomii, jeśli to rozwiązanie wydaje mu się straszne. Utaja nierentowność tych instytucji kulturalnych. Społeczeństwo utrzymuje ze swoich podatków muzea do których nikt nie chodzi. Czas by same zaczęły na siebie zarabiać. Poddanie eksponatów muzealnych realiom rynkowym uwolni je spod jarzma etatyzmu i da im nowe życie. Dzieła sztuki zdobić będą sieci handlowe, domy towarowe, szpitale itd. przyciągając nowych konsumentów i pacjentów. Część zabytków trafi do domów prywatnych. Ich właściciele z serdecznością przyjmą wszelkiej maści miłośników sztuki i pasjonatów historii.

O tak liberalny pomysł nie podejrzewałbym nawet Janusza Korwin- Mikkego. Platforma Obywatelska inicjatorka tej ustawy uprawia neoliberalizm na pełnej...

CKR

Autorem poniższego rysunku jest Radek Szymański.


czwartek, 10 września 2015

Ewa Kopacz – sługuska korporacji

Platforma Oligarchiczna (w skrócie PO) straszy PIS-em. Straszy przede wszystkim skutkami wprowadzenia podatku korporacyjnego. PO wychodzi przez to na partię bardziej reakcyjną niż PIS. Na narodowy populizm reaguje zachowawczym populizmem broniącym post-balcerowiczowskiego porządku. Ewa Kopacz na jednym za swoich wystąpień woła w upalny dzień do  „swoich obywateli”: „Czy chcecie  płacić drożej za towary w marketach?”. Tłum zaś porażając swoją „obywatelską” jednomyślnością odpowiada: NIEEE! (tak jak krowa robi: MUUU!). Bo kto by chciał płacić więcej. To jeden z najgorszych pokazów populizmu jaki widziałem.
Po ewentualnym wprowadzeniu podatku korporacyjnego markety nie będą chciały tracić na swojej konkurencyjności, więc jeśli już podwyższą ceny to nieznacznie. Innym rzekomo zagrożeniem związanym wprowadzeniem podatku obrotowego dla korporacji jest utrata miejsc pracy. Czy korporacjom rzeczywiście zależy na zatrudnieniu jak największej ilości pracowników? Przecież nawet, niedoceniane przez wulgarnych ekonomistów, spółdzielnie w skali światowej zatrudniają o 20 procent więcej ludzi niż korporacje międzynarodowe (Steve Shipside „Karol Marks. Kapitał” z cyklu „Współczesne interpretacje klasycznej ekonomii”, s.84).
Korporacje niszcząc konkurencje, szczególnie rynki lokalne, przyczyniają się do bezrobocia. „Lokalne pomysły na zaradzenie temu problemowi często spotykają się z argumentem, że wtedy te wielkie, znane firmy się wyniosą. No to niech się wyniosą” słusznie radzi prof. Ryszard Bugaj (http://www.fakt.pl/Jak-zmusic-koncerny-do-placenia-podatkow-w-Polsce-,artykuly,217029,1.html, [dostępność: 9.07.2017]). Korporacje nie są nam potrzebne.

Dalsze rządy Platformy to umacnianie globalnego kapitału i niszczenie polskiej gospodarki.                   
CKR 

niedziela, 6 września 2015

Antysystemowe dziecko systemu

Włodzimierz Lenin mawiał, że jeśli młodzież nie jest rewolucyjna, to źle to wróży, i młodzieży, i rewolucji. Młódź naszej okrągłostołowej wolności rewolucję swą widzi pod białym sztandarem. Wodzami tej rewolucji są np. tacy:
- miłośnik Pinocheta i masakry pod Tiananmen, szlachciura z poglądami XIX-wiecznego fabrykanta;
- skamandryta z Jarocina, tzn.  bezprogramowy bezprogramowiec, który w myśl Piłsudskiego pragnie bić kurwy i złodziei,
- pan lektor z filmów o krwiożerczych, socjalistycznych iluminatach,
- przedsiębiorca-tasiemiec, który uczy tych pierdolonych postkomunistycznych skurwysynów kultury i profesjonalizmu.
Ot cały JOW, czyli Jebanie Obecnej Władzy. Jakie to romantyczne.
Sukces tego teatrzyku kukiełkowego absurdu i okrucieństwa zawdzięczamy m.in. Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu oraz niewidzialnym rączkom Sachsa i Liptona kierującymi sumieniem pana profesora, owego guru ekonomii, który musi odejść… ale mu się nie chce.
Jednak Balcerowicz to pikuś. Prawdziwy kapitalizm był lat temu 100, jak mawia sentymentalny zwolennik Pinocheta i strzelania do strajkujących robotników. Straci ów idol młodzieży siły na gadanie głupot. Przekaże jednak swą schizofrenie pokoleniu młodych konkwistadorów, handlarzom niewolników i właścicielom ziemskim, którzy są właściwie bękartami planu Balcerowicza.

Lata wychowania w skrajnym indywidualizmie i konkurencji na każdym kroku oraz oficjalna neoliberalna propaganda łącznie z reklamami Coca-coli, Pepsi czy innej Fanty uczyniły z tych dzieciaków potencjalnych zwolenników Krowina-Mikke czy innych psychopatów. „Takiej siły nie powstrzymacie”.

CKR

sobota, 5 września 2015

Marazm socjaldemokracji

Bardziej niż manifestów rewolucja potrzebuje świadectwa czynu, twierdził Ernesto Guevara. Trudno się z tym nie zgodzić. Nie należy jednak bagatelizować roli manifestów. Przecież to one zaszczepiają potrzebę działania.
Wiele inicjatyw lewicowych cierpi na słomiany zapał i brak woli działania. Gdzie leży źródło tej niemocy? Może w słabo uprawianej, że tak brzydko powiem, propagandzie. Nie chciał bym wytykać konkretnych grup, ale pewnie nie uniknę aluzji. Marazm dotyczy szeroko pojętej socjaldemokracji. Socjaldemokraci nie zamierzają nikogo straszyć dyktaturą proletariatu, lewicowym radykalizmem. Nie chcą się narażać społeczeństwu. Spójrzmy na ich najważniejsze postulaty: zdrowa gospodarka powinna opierać się na własności państwowej, spółdzielczej i prywatnej; własność prywatna powinna być kontrolowana przez państwo i odpowiednio opodatkowana; sprzeciw dla wszechwładzy państwa, tym samym potępienie „realnego socjalizmu”. Powiedzmy, że to są te najważniejsze. Czy te postulaty mają potencjał rewolucyjny? Czy prowokują ludzi do wyjścia na ulicę? Czy nazwa socjaldemokracja oznacza to samo co np. w 1905 roku?
Ugodowy stosunek chociażby do własności prywatnej wynika z sukcesu modelu skandynawskiego. System ten jednak nie rozwiązuje jednak całkowicie problemów kapitalizmu, jedynie go uzdrawia.  Socjaldemokraci „starej daty” pewnie stwierdzili by, że ów model stanowi „program minimum”. „ Z jednej strony Szwecja ma silne tradycje socjalne, ale z drugiej jest jednym z najbardziej liberalnych ekonomicznie krajów w Europie” (Inicjatywa Pracownicza nr 42, styczeń 2015 „Wykluczenie i upór” s. 19. Polecam przeczytać cały wywiad pokazujący, że nie dla wszystkich „trzecia droga” jest usłana różami).
My, Polacy chcielibyśmy żyć na tak przyzwoitym poziomie jak w zachodniej i północnej Europie. Do przeprowadzenia reform potrzebne są nastroje rewolucyjne, a nie mętne manifesty w duchu ugodowości. Własność prywatna została już wystarczająco uświęcona. Wszelka pobłażliwość dla niej konserwuje i zamazuje antagonizmy klasowe. „Umiarkowanie postawiona kwestia skazana jest z góry na zagładę. Świat posuwa się naprzód (względnie w tył, w pewnych sferach) skokami i bez rewolucji w najszerszym znaczeniu bylibyśmy dotąd w okresie totemizmu, magii i ludożerstwa” mawiał Witkacy.
Socjaldemokraci boją się ryzyka, konfrontacji z reakcyjnymi nastrojami. Boją się też rewolucji. Są upupieni dyktatem liberalnego pluralizmu. Zapominają przy tym, że lewica jest synonimem postępu, a nie zachowawczości. My lewicowcy powinniśmy walczyć o wspólność środków produkcji, czego tak bardzo nam brakuje aby się rozwinąć materialnie i duchowo. Wedle wizji Romualda Mielczarskiego, założyciela spółdzielni „Społem” „zdrowa” gospodarka powinna opierać się na trzech sektorach: państwowym, spółdzielczym i samorządowym. Czy nie warto tej myśli rozwinąć, droga „socjaldemokracjo”?

Ernesto Guevara radzi: „Bądźmy realistami. Żądajmy niemożliwego”.